-
Puls rzeczywistości
Był niedzielny poranek, zapowiadał się piękny letni dzień. Na zielone podwórko przed naszym blokiem wyszli sąsiedzi z córeczką. Dwuletnia dziewuszka miała karminowe usteczka, morskie oczy swojego taty i czuprynkę tak jasną, że prawie białą. Ze zdecydowaną miną kroczyła wzdłuż ogródków. Za nią podążali rodzice, udręczeni i naburmuszeni nie na żarty. Ledwie wstali od śniadania, a już mieli serdecznie dość i tej niedzieli, i swojej pociechy. Cała trójka wyglądała jak z żurnala, i pogodny poranek też był jak z żurnala, ale nie poszedł dość sprawnie. Poszedł niezdarnie. Czasem dzień nie chce gładko dopasować się do naszych oczekiwań. Dziecko będzie zachowywało się marudnie i to wystarczy, żeby rozstroić rodziców. Czasem plany będą…
-
Piękna jesteś
Pamiętam ten dyżur w schronisku jak dziś. Przywieziono wtedy długowłose koty z pseudohodowli. Część z nich przyjechała w opłakanym stanie, trafiły prosto do szpitala. Pyszczek jednej z kotek był zdeformowany przez nowotwór. Był to przykry, budzący współczucie, bolesny widok. Od takiego widoku ludzie odwracają wzrok. Nieraz głośno się użalają, choć od utyskiwania choremu wcale nie robi się lepiej i nie przybywa mu sił. Wręcz przeciwnie. Koleżanka, z którą dyżurowałam, usiadła obok kotki, popatrzyła jej w oczy, uśmiechnęła się z zachwytem i spontanicznie wykrzyknęła: „Piękna jesteś!”. Całkowicie szczerze i naturalnie, bez chęci pocieszenia czy wynagrodzenia kotce czegokolwiek. Prosto z serca, bo ona naprawdę widziała przed sobą piękną kocią damę. A co…