-
Zajrzeć w swoje okna
Każdego wieczoru przed snem wyglądamy z Leonkiem przez okno, żeby pożegnać dzień. Lubię ten widok: młody grab, o tej porze roku obsypany świeżym listeczkami, strzelista brzoza na podwórzu sąsiadów, niebo przebarwiające się na zachodzie. Często patrzę na światło lampki stojącej u nas na parapecie, które odbija się w oknie sąsiadów naprzeciwko. I myślę o tym, że tak jak my zerkamy na nich od rana do wieczora, tak samo oni zerkają na nas, na nasze życie. Sąsiedztwo to w ogóle historia wzajemnego zerkania, oby jak najbardziej serdecznego. Etymologicznie sąsiad to ten, który osiadł razem z nami na tym samym miejscu. To miłe, że już coś nas łączy. I myślę sobie, jak…
-
Delikatnie
Chciałabym, żebyśmy my, kobiety, były same dla siebie delikatne. Zamiast poganiać się do galopu od świtu do zmierzchu. Siłować się w tym, co męskie. Stawać w roli kogoś, kim nie jesteśmy i nigdy nie będziemy. Oceniać się na każdym kroku. I mówić sobie te wszystkie przykre, ciężkie, miażdżące słowa, których w życiu nie powiedziałybyśmy komuś innemu. Wobec samych siebie potrafimy być naprawdę chamskie. A czy potrafimy szczerze ująć się za sobą w trudnych momentach? Dać sobie oparcie? Wyjść z presji, krytyki i sztywności, a wejść w miękkie kobiece? Kobiece tworzy z lekkością, łatwością i bez ograniczeń, jeśli ma do tego przestrzeń. >Kobiece jest gorące jak piec, odżywcze i kojące, jeśli…
-
Piękna jesteś
Pamiętam ten dyżur w schronisku jak dziś. Przywieziono wtedy długowłose koty z pseudohodowli. Część z nich przyjechała w opłakanym stanie, trafiły prosto do szpitala. Pyszczek jednej z kotek był zdeformowany przez nowotwór. Był to przykry, budzący współczucie, bolesny widok. Od takiego widoku ludzie odwracają wzrok. Nieraz głośno się użalają, choć od utyskiwania choremu wcale nie robi się lepiej i nie przybywa mu sił. Wręcz przeciwnie. Koleżanka, z którą dyżurowałam, usiadła obok kotki, popatrzyła jej w oczy, uśmiechnęła się z zachwytem i spontanicznie wykrzyknęła: „Piękna jesteś!”. Całkowicie szczerze i naturalnie, bez chęci pocieszenia czy wynagrodzenia kotce czegokolwiek. Prosto z serca, bo ona naprawdę widziała przed sobą piękną kocią damę. A co…
-
Córka
Słowa mają magiczną moc, nawet te zupełnie zwyczajne. To, co dla kogoś jest chlebem powszednim, dla innego człowieka może się okazać wspaniałym i niespodziewanym prezentem. Przychodzi do mnie takie wspomnienie. Mama nigdy nie zwracała się do nas: „dziecko” „córko”, „córeczko”, „synu”, „synku”. Po prostu nie było takiego zwyczaju w naszej rodzinie. Zupełnie inaczej niż w domu siostry mojego dziadka, cioci Stanisławy, gdzie na świat przychodziły kolejne pokolenia kobiet. Pamiętam, że dawno temu ciocia Krysia, córka Stachy, właśnie w tym domu zwróciła się do mnie tak, jak zwracała się do własnych dzieci, czyli: „córko”. Usłyszałam to słowo i smakowałam je z wielką przyjemnością. Jak bardzo mnie wtedy ucieszyło! I jaką niespodziewaną…